Wypad weekendowy, aby zobaczyć wystawę Cartier Bresson e gli altri - I grandi fotografi e l'Italia. Czyli najwięksi mistrzowie i moja Italia w ich obiektywie. To jak dwa grzyby w barszczu, musiałam to zobaczyć. Wystawa byłą zachwycająca, po raz pierwszy zobaczyłam Cartiera Bresson, Lista i Salgado w oryginale. Roberta Cape już widziałam, ale inne jego prace, więc w pewnym sensie on też było po raz pierwszy :) Wspaniałe zdjęcia dawnej i obecnej Italii. Najbardziej poruszający dla mnie był cykl La mattanza Sebastiao Salgado, przedstawiający zapomniany już niemal rytuał połowu tuńczyka u wybrzeży Sycylii. Ma miejsce tylko tylko raz w roku, jest krwawy i niebezpieczny także dla rybaków, ale odbywa się w niesamowitej atmosferze skupienia i szacunku dla wyławianych ryb. Rytualne pieśni, ściśle określone czynności, przewodnictwo rais (najbardziej doświadczony rybak, mistrz ceremonii) razem tworzą spektakl, który powoli odchodzi w przeszłość. Kiedyś u wybrzeży Sycylii były 34 ekipy zajmujące się taką formą połowu. Teraz zostały tylko 2.
Mediolan nie rzucił mnie na kolana, jedynie Katedra zrobiła wrażenie, nagle ukazując się moim oczom zalana słońcem i delikatną poświatą mroźnego poranka. Za bardzo europejski za mało włoski jak na mój gust ... ale sztuka wisi tam w powietrzu, więc warto było nie tylko ze względu na wystawę.
Naviglii urocze kanały z knajpkami, galeriami sztuki i luźną artystyczną atmosfera, tu jadałam śniadania i mieszkałam
Via Porta Ticinese
Słynna Galeria Vittorio Emanuele i tęczowa manifestacja na rzecz akceptacji związków homoseksualnych. Wzięłam udział i ja ;)
Wypolerowane szyby ekskluzywnych butików nadawały się idealnie na selfie ;)
Duomo