Ginostra nie ma ulic, jedynym środkiem lokomocji są osiołki.
Iddu czyli On. Tak w dialekcie Eolianie nazywają wulkan. Miałam domek w ostatnim rzędzie pod kraterem, w nocy słyszałam jego pomruki.
Widok z tarasu
Czarny na czarnym... czasem dotrzymywał mi towarzystwa
Jeden z dwóch sklepów w osadzie. W żadnym nie było cen, nigdy nie wiedziałam ile zapłacę :)
Krab
Serpente... nie jadowita i podobno przynosi szczęście :) wylegiwała się na murku przy mojej furtce.
Ojciec i syn... lekcja życia i zawodu
Sciara del fuoco, czyli droga ognia. Tędy lawa osuwa się do wody tworząc niezwykły spektakl.
Erupcja wulkanu, jest ich od kilku do kilkunastu na godzinę. Tym razem bez iskier i ognia.
Pomnik ku czci ofiar II Wojny Światowej .... a zarazem murek, na którym siadałam aby podziwiać zachody słońca. Na Ginsitrze była to atrakcja dnia
Często pytano mnie co można robić przez tydzień samotnie na Ginostrze... no jak to co?!
BYĆ SZCZĘŚLIWYM!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz