czwartek, 27 marca 2014

Amalfi i Positano


Pierwszy raz o Amalfi przeczytałam w dziennikach podróżnych Michała Wiszniewskiego. Do opisu miasteczka dołączona była ilustracja, mała piazetta, mnóstwo schodów i imponujący kościół na ich szczycie. Wokół placu kawiarnie i kolorowe domki, nad kościołem fragment skalistego wzniesienia.. Zapragnęłam zobaczyć.
W rzeczywistości widok był niemal identyczny ( z wyjątkiem rusztowania po lewej, restrukturyzacja starych domów jest konieczna,  a Amalfitanczycy doceniają swój skarb i dbają o niego, bo dzięki urokowi miejsca zarabiają na chleb … i nie tylko, sądząc po wysokości tamtejszych cen )



Nim dotarłam do Amalfi, przejechałam najpiękniejszy odcinkiem włoskiego wybrzeża. Droga z Sorrento do Amalfi, to szosa wykuta w skałach, kręta i miejscami tak wąska, że dwa samochody maja problem aby się wyminąć. A co dopiero dwa autobusy! A tak się stało  gdy jechałam do Positano. W  samym centrum miasteczka Praiano na zakręcie spotkaliśmy drugi autobus jadący w przeciwnym kierunku. Sytuacja patowa… Po kilkunastu minutach manewrów, i ruszeniu stolików przydrożnego baru udało się przejechać.
Widoki były zachwycające, zielonoturkusowe morze rozbijające się o strome skały, i miasteczka wznoszące się na tej stromiźnie. Liczne zatoki i plaże w dole. Przepięknie. Ołowiane chmury dodawały tylko uroku. Niestety, pogoda się na mnie obraziła na czas dłuższy, deszcz i gradobicie towarzyszyły mi przez cały niemal pobyt. Chwile kiedy nie padało albo padało mniej wykorzystywałam na spacery po miasteczku albo w okolice. 
















Amalfi słynie z uprawy cytryn i produkcji limoncello, cytrynowe gaje stanowią lwią część krajobrazu




Te cztery sztuki ważą ok. 1,5 kg.


Nie mogło zabraknąć pomnika Garibaldiego :)




Positano

Pojechalam tam mimo deszczu i gradobicia. Grandine zdarzyła się w tym dniu kilka razy… zmokłam zmarzłam… ale warto było. 














Jak widać szaleńców nie brakuje... wszyscy w kurtkach i szalikach a ta pani.... 
dzięki niej morze nie było takie puste ;)






4 komentarze:

  1. no i mi wspomnienia wrocily - z Praiano naturalnie tez....czy ten zakret to byl taki , ze gorna czesc drogi jest rownolegla do dolnej tylko ostro w gore? tam pedzilam na skuterze z Beppino. Po wino ;). Musialas tez jechac przez Conca dei marini gdzie jest grotta smeralda. A katedra w Amalfi bez rusztowan i zakrycia, hurra.Oblazlas cala? turystow chyba jeszcze malo to i przyjemnie mialas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Conca dei Marini mie zachwycilo absolutnie! Ten fiord wciety dalekow lad, mala plaza i kilka domkow przyklejonnych do dkaly a nad tym most. Doczytalam, ze tam organizuja miedzynarodowe skoki do wody... 28 m!!!

      Usuń
  2. Wobrażałam sobie, zawsze! że tam daleko na czubku wloskiego buta o tej porze roku piekna wiosna, cieplo ale nie upalnie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Costa amalfitana to nie jest czubek wloskiego buta, to sporo wyzej, Kampania :) Anomalie pogodowe w calej Europie teraz, ech....

    OdpowiedzUsuń