Dla Liparyjczyków a właściwie Eolian, bo tak siebie nazywają ( nie Włosi, nie Sycylijczycy tylko właśnie Eolianie, mają bardzo silne poczucie odrębności) ciągle trwa zima. Noszą czapki, kurtki, kozaki, szaliki... a ja w polarze albo sweterku:))) Ale jak uwierzyć w zimę skoro na parapetach w donicach kwitną alpejskie fiołki i frezje, mandarynki i cytryny wiszą na drzewach...
...strelicje w przydomowych ogródkach,
...dziki fenkuł rośnie wszędzie, chyba jest to najczęściej spotykana roślina
... a to kwiat agawy (schowana za ogromnymi opuncjami) przygotowujący się do kwitnienia
... i coś co zachwyciło mnie absolutnie, kalie rosnące dziko na skalistym zboczu
... tę plażę nazywam teraz "pod kaliami", bardzo mi się podoba, bo nikt tam teraz nie przychodzi, jest cicho a woda jest zupełnie przeźroczysta i szmaragdowa
...to są wrzośce, wielkość średniego człowieka
... i pelargonia, wielkość ta sama
I na zakończenie, ogródek z widokiem, jakich jest mnóstwo na Lipari
ale chyba sie nie kąpiesz w tym morzu?
OdpowiedzUsuńJaszcze nie ale już się przygotowuje. Na razie na zamoczenie nóg:)))
OdpowiedzUsuńZobaczylam u sekutnicy "Lipari" - natychmiast przypomnialam sobie, kto tesknil wlasnie tam i marzyl i obiecywal, ze pojedzie. Zajrzalam.BINGO.
OdpowiedzUsuńBettino, gratuluje spelnienia marzen!
qd
Mille grazie cara QD:)) Rzeczywiście udało mi się tu przyjechać i to na całkiem spory kawałek czasu, 2 lub nawet 3 miesiące (zależy czy moja przełożona podpisze mi urlop) Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do zaglądania jeśli znajdziesz wolna chwilę i ochotę. Lipari jest rzeczywiście zjawiskowe.
OdpowiedzUsuń