środa, 14 kwietnia 2010

Panarea


Powierzchnia 3,5 km kw. i 276 mieszkańców. Otoczona małymi, skalistymi wysepkami nazwanymi wspólnie Isolotti ale każda z nich posiada własną nazwę: Dattilo, Basiluzzo, Liscia Biancha, Liscia Nera, Bottaro. Panareę nazywają  "bombonierką":))) Jest mała, proporcjonalna, zadbana i piękna. Kiedyś żyło się tu ciężko, cywilizacja dotarła dopiero w latach 60 tych ubiegłego stulecia wraz z elektrycznością. Wyspę rozsławił Antonioni, w 1962 roku nakręcił na Basiluzzo (niezamieszkała wyspa opodal Panarea) "L'Avventura" z Monicą Vitti. cała ekipa filmowa mieszkała właśnie tutaj. Potem zaczęli spędzać wakacje na Panarei zamożni Rzymianie, budowali dla siebie małe wille, wyspa powoli się bogaciła i ładniała ale w taki zorganizowany sposób:))
Na wyspę płynęłam stateczkiem, w tyle została plaż w Canneto

i Pomice, dawne białe plaże

A to już wybrzeże Panarea, skaliste a woda ma niezwykłą przejrzystość i kolor. Przy brzegu szmaragdowa, na otwartym morzy czysty intensywny granat.




Wszystkie domki na wyspie są w tym samym stylu (eoliańskim), zadbane, odnowione, brak wielkich pensjonatów czy hoteli. Miałam szczęście znaleźć się tutaj gdy było piękne słońce, pachniało glicyniami, gelsomino, zagara (kwiaty pomarańczy), było cichutko i pusto. O tej porze roku nie ma turystów a grupa (14 sztuk francuskich emerytów) z którą tu przyjechałam szczęśliwie udała się w przeciwną stronę. Jedynym moim towarzyszem był pies, który nie wiem skąd w pewnym momencie dołączył do mnie i odbył ze mną długi spacer od plaży w Cala Junca do portu. Chyba dlatego, ze z nim rozmawiałam:)))



Tutaj, miedzy drzewami widać Basiluzzo


Letni postój taksówek:))
Na wyspie nie ma ruchu kołowego, mogą po niej jeździć tylko małe pojazdy o napędzie elektrycznym, policja i pogotowie ratunkowe też tak wyglądają:))).

Plaże tutaj są przepiękne, małe, dzikie, często dostępne tylko od strony morza. Romantycznie, prawda?:))







Z wysokości kilkudziesięciu metrów widać nawet małe kamienie. Tutejsze tereny to raj dla nurków nie tylko z powodu przejrzystości wody ale także dlatego, że dno morskie to nic innego jak liczne wulkany a świadomość, że 700 metrów pod dnem bulgocze lawa podobno działa ekscytująco:))
Baia Cala Junca, jedno z najpiękniejszych miejsc na Eoliach. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć tak by pokazać całą zatoką, było zbyt intensywne słońce.


Na tej plaży w dole byłam sama, nikt nie zakłócał mi przyjemności patrzenia i myślenia. Absolutny spokój i tylko chrzęst kamieni przesypywanych przez fale.

A to już jedna z Isolotte, Dattilo
I Liscia Biancha. Tutaj przez gapiostwo nie zobaczyłam podwodnej eksplozji gazu. Woda ładnie zabulgotała i pojawił się dym oraz zapach... to ostatnie nie należy do przyjemnych:)) Podobno na dnie przy tej wysepce można zobaczyć pozostałości ludzkiej osady (coś w stylu Pompei:)
Dom Mastro (Maestro?) Ciocio. Okrążyłem cały świat i nie znalazłem domu, przybyłem na Panareę i odnalazłem cały świat i mój dom...
Potraktowałam to jako przesłanie.

1 komentarz: